Białe Autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych
Sune Persson
Autor książki „Białe autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych” stworzył wzorcowy obraz jak to szlachetnym i neutralnym krajem w czasie II wojny światowej było Królestwo Szwecji. Kilkukrotne przejazdy kawalkady Szwedzkiego Czerwonego Krzyża – 36 autobusów-ambulansów, 27 ciężarówek z zaopatrzeniem dla grupy, 12 motocykli, osiem samochodów osobowych i jeden pojazd zaplecza technicznego – pozwalały pragmatykom w SS przeformować (PR-owsko) swoje krwawe wizerunki. Dobrze, że chociaż Sune Persson zrozumiał (PR-owskie i marketingowe) znaczenie akcji ratunkowej dla władz wojennej Szwecji. Cały kraj zarabiał na dostawach żywności, doskonałej rudy żelaza czy szerdzkich łożyskach tocznych SKF, bez których nie byłoby Blitzkriegu i Panzertaktik. W obliczu takiego zaangazowania ani król, ani socjalistyczny rząd nie znali stanowiska Sprzymierzonych wobec państw neutralnych w okresie powojennym. Szwedzi uznali, że najlepiej będzie zrobić dużo szumu - co im udało się w końcu wojny.
Opis:
Początkowo Niemcy byli skrupulatni, później Szwedzi wywozili tylu więźniów ilu zmieścili w swych pojazdach. Autor odnalazł jeden ze spisów, informujący o 20.937 ocalonych, wśród których 5.911 było Polakami. Drugi raport wspominał o 16.775 ewakuowanych do Szwecji, zaś sam Persson wyliczył 17.555 uratowanych. Prawdopodobnie nie jest już możliwe sporządzenie pełnego spisu uratowanych z inferna niemieckich narodowo socjalistycznych obozów koncentracyjnych. Łącznie transportami SCK (i powojennymi UNRRA) przyjechało do Szwecji prawie 12.500 Polaków i Polek, do których dołączyło jesienią 1945 r. jeszcze ponad 1.300 osób w ramach łączenia rodzin. Jeśli chodzi o Żydów to część z nich została uratowana przy okazji a nawet przypadkiem. Łącznie Szwedzi ocalili 3.112 Żydów, wraz z UNRRA 8.224.
Autor usiłuje udowodnić, że Szwecja udzielała schronienia uchodźcom w II wojnie światowej, a nawet, że zrobiła w tej materii najwięcej w całej Europie. A kilka stron wcześniej opisuje: „Te prośby o azyl w Szwecji składane przez prześladowanych Żydów zajmują obecnie wiele półek w archiwach tutejszej wspólnoty. Większość była odrzucana, co niemal na pewno prowadziło do śmierci osoby, której nie dano w ten sposób schronienia pod bezpiecznym niebem Szwecji”.
To nie polityka neutralności zapewniła pokój Szwecji, ale pragmatyzm w wyborze silniejszej strony w trakcie kolejnych etapów II wojny światowej. Dopiero ostatnio zostały odkryte ciemne strony szwedzkiej doktryny socjaldemokratycznej, która w latach 30. i 40. XX wieku częstokroć nawiązywała do rozwiązań narodowo socjalistycznych, chociażby we wprowadzaniu zasad rasizmu względem Saamów, czy eugenicznego programu sterylizacji. Prawdziwe intencje hr. Bernadotte ujawnił niemiecko-szwedzki protokół z marcowych rozmów hrabiego z Reichsführerem-SS, gdzie pojawiła się uwaga: „Żydzi powinni być zabierani jako ostatni”. Przypomnieć można jeszcze o entuzjastycznym przyjęciu przez króla Gustawa V zespołu opery ze zbombardowanego Hamburga na gościnnych występach w Sztokholmie. Dwustu szwedzkich ochotników w Waffen SS walczyło nawet w majowym oblężeniu Berlina w szeregach Schwedenkompanie czyli Panzergrenadier-Kompanie 3, SS-Panzeraufklärungsabtelung 11, wchodzącego w skład 11. SS Freiwilligen-Panzergrenadier Division „Nordland”.
Autor nie zauważył, że Szwedzi dokonywali bolesnych kompromisów, które mogły doprowadzić do przedwczesnej śmierci setek więźniów KL pozbawionych szans na ocalenie. Wbrew statutowi Szwedzki Czerwony Krzyż zaangażował się ni mniej ni więcej w selekcję Skandynawów od pozostałych nieszczęśników na terenie obozów koncentracyjnych. Co gorsza misja charytatywna udostępniła SS autobusy, aby pomóc przetransportować umierających więźniów francuskich, polskich i rosyjskich z Neuengamme do Hanoveru i Braunschweigu dla przygotowania tego pierwszego kacetu na transfer więźniów do Skandynawii. Późniejsze oskarżenia niektórych Żydów pod adresem Bernadottego ugruntował na początku lat 50. XX wieku brytyjski historyk Trevor-Roper, oskarżając Szweda o ukryty antysemityzm. Wcześniej oficjalne szwedzkie śledztwo uwolniło hrabiego od takich oskarżeń. Ale Bernadotte pozostał wrogiem skrajnie radykalnej organizacji Bojownicy o Wolność Izraela (Lohamei Herut Israel – לוחמי חירות ישראל) w skrócie Lehi, kierowanej przez przyszłego wielokrotnego premiera Izraela Icchaka Isernickiego (Jaziernickiego) ps. „Szamir”. Tymczasem Brytyjczyk Brian Urquhart we wstępie uparcie nazywa organizację deprecjonującym określeniem z czasów wojny „banda Sterna” – „Stern Gang”. Polscy czytelnicy „Białych autobusów” powinni raczej zapamiętać, że pierwsi bojownicy Lehi otrzymali przed 1939 r. ponad 20.000 sztuk broni i zostali wyszkoleni przez oficerów II Oddziału Sztabu Głównego WP. Miało to miejsce w łódzkim Podębinie, wołyńskiej Zofiówce i pod Andrychowem. „Polacy potraktowali kurs terroryzmu jako dyscyplinę naukową, poznaliśmy matematyczne formuły na demolowanie konstrukcji z cementu, żelaza, drewna, cegieł i ziemi” – wspominał jeden z bojowców. W tym samym wstępie możemy wyczytać, że „w rozpaczliwej sytuacji byli chociażby bezdomni mieszkańcy zbombardowanych niemieckich miast”, ale Urquhart nie uzupełnił tej informacji o passus z brytyjskim Bomber Command.
Autor nie wiedział, że „generał Waffen-SS” ze s. 113 to Wyższy Dowódca SS i Policji [Obszaru] Morze Północne (Höhere SS und Polizeiführer Nordsee) w stopniu SS-Gruppenführera und Generalleutnanta der Waffen SS und Polizei o prawidłowej pisowni imienia i nazwiska Georg-Henning Graf von Bassewitz-Behr. Pomalowane na biało autobusy zostały oznaczone symbolami Czerwonego Krzyża na dachu, co miało uchronić je przed atakami samolotów Sprzymierzonych, a nie Niemców. Persson dołączył do głównej narracji pobieżne przedstawienie okupacyjnej rzeczywistości Norwegii i Danii, zapominając o wojennej anegdocie, jak to Norwedzy bronili się miesiąc, Duńczycy jeden dzień, zaś Szwedzi gotowi byli poddać po jednym telefonie z Berlina. W pracy Perssona zabrakło sygnatur z Budesarchiv we Freiburgu i Berlinie, czy genewskiego archiwum Czerwonego Krzyża, co zubaża tę książkę, odbierając jej jedne z najważniejszych perspektyw obserwacji historycznej. Jednak na szczęście laik nie będzie zwracał uwagi na takie szczegóły, jak i zastosowanie przypisów końcowych. Ponadto polska edycja została pozbawiona indeksu osobowo-przedmiotowego oraz bibliografii.
Niemniej autor pozostawił Folke Bernadotte’owi nimb bohaterstwa, mimo, że ów miast na akcji humanitarnej koncentrował się na doprowadzeniu do separatystycznego pokoju na Zachodzie, grając „na wspólnym lęku przed przyszłą sowiecką dominacją w środkowej i wschodniej Europie – i było to częstym motywem jego rozmów z Himmlerem”. Hrabia stał się męczennikiem podobnie jak Raoul Wallenberg – choć w jego przypadku NKGB mogła się zrewanżować na nim za rodzinne niefrasobliwości i nieudane negocjacje za pośrednictwem Jacoba i Marcusa (junior) Wallenbergów – ale to inny rozdział historii, w której „tylko prawda jest ciekawa”.
Hubert Kuberski
dodano: 2013-06-24