Churchill Hitler i niepotrzebna wojna
Patrick J. Buchanan
Wydawnictwo Czerwone i Czarne 2013
Patrick Buchanan napisał książkę, będącą przejawem zainteresowań przeszłością i geopolityką autora, który jest raczej politykiem niż amatorem-historykiem. Do tego sam już stał się bohaterem monografii historycznych poświęconych czasom „zimnej wojny“ – jako, że był starszym doradcą trzech amerykańskich prezydentów: Richarda Nixona, Geralda Forda oraz Ronalda Reagana, a później nawet kandydatem na prezydenta USA. Dlatego nie powinno dziwić emocjonalne zaangażowanie autora książki „Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna“. Wspomnianą publicystykę historyczną zaczyna bezprzykładny atak na Winstona Churchilla, a kończy krytyka neocons i ich rozumienia pax americana z perspektywy przedstawiciela paleokonserwatyzmu.
Opis:
Buchanan jako czołowy myśliciel tego prądu podkreślał w swej pracy dwie kwestie – potrzebę odrodzenia chrześcijaństwa, które do 1914 roku cementowało kontynent europejski, jak i powrót do uniwersalnych zasad moralnych leżących u jego podstaw. Jako zwolennik izolacjonizmu sławił rozwiązania rodem z ancient regime’owego ładu, upatrując w imperializmie (czy to brytyjskim, czy amerykańskim) szkodliwych symptomów politycznego i wojennego mesjanizmu pod pretekstem obrony lub szerzenia demokracji. Przeciekawie brzmią rewizje ustalonych faktów na temat niemieckiego parcia ku I wojnie światowej, choć to rozbudowa Hochseeflotte nakręciła spiralę wyścigu zbrojeń na morzu.
Jako głęboko wierzący człowiek Buchanan rozpoczął swój wywód od zadania sobie podstawowego pytania czy istnieje „dobra wojna”, jak tłumy myślały latem 1914 r. – czy raczej wszystkie konflikty są złe z definicji. Jednak szybko skoncentrował swe rozważania w książce „Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna“ na ostatnim członie tytułu – niepotrzebny – prowokacyjnym zarówno w stosunku do opisania pierwszego oraz drugiego wzajemnego wyrzynania się Europejczyków. Autor skupił się na przesłankach umożliwiających utrzymanie Imperium Brytyjskie, gdyby tylko nie znalazło się na drodze konfliktu z Niemcami – z którymi więcej go łączyło niż dzieliło. Tu wyczuwało się bliskość myślową Buchanana z prawicowymi brytyjskimi historykami jak John Charmley czy Alan Clark udowadniającymi, że Hitler nie był zagrożeniem dla Albionu i Imperium, a Brytyjczycy powinni dać Führerowi wolną rękę w Europie. Faktycznym zagrożeniem Wielkiej Brytanii – mimo szerzonego kultu anglosaskości – stały się USA, doprowadzające dawną metropolię do bankructwa po 1945 r.
„Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna“ wyeksponowało błędy popełniane przez brytyjskich polityków – choć główne zastrzeżenia pojawiają się przy niekonsekwentnym Winstonie. Ten antybohater książki to prawdziwe nieszczęście, które przytrafiło się Europie. Drugim było sławetne „samostanowienie narodów”, które wyzwoliło jednych, a przegranych zniewoliło bez prawa odwołania (co skrupulatnie przypomniał Buchanan jak w Siedmiogrodzie, Tyrolu Południowym, Kraju Sudeckim, Kłajpedzie czy korytarzu pomorskim). Niesprawiedliwości Wersalu nie zostały powszechnie poznane, ale Buchananowi udało się wykazać błędy rozumowania zwycięzców w I wojnie światowej – brytyjska blokada morska głodziła Niemców jeszcze pół roku po podpisaniu zawieszenia broni. Narzucenie ciężkich warunków, ale nade wszystko obarczenie tylko przegranej strony skutkiem wywołania wojny spowodowało wybuch rewanżyzmu, który doprowadził do władzy narodowych socjalistów. Podobnie całkowite zaprzeczenie wilsonowskim warunkom zawieszenia broni w Wersalu Buchanan celnie spuentował „Francja i Wielka Brytania dostały taki pokój, jaki chciały. Dwadzieścia lat później otrzymały wojnę, której musiały się spodziewać”. A stało się to możliwe również dzięki zrażeniu najpierw Tokio, a później kolejnego sojusznika Ententy – Rzymu przez Paryż i Londyn.
Apokaliptyczna wizja upadku systemu zachodniej demokracji, wieszczona już choćby w „Śmierci Zachodu”, została kolejny raz utożsamiona przez autora z niebezpieczeństwami, wynikającymi z transformowania komunizmu – z groźnej ideologii w prąd zależności towarzyskich o liberalnym charakterze. Podobnie krytykowane przez Buchanana pojęcia „zwycięstwa za wszelką cenę” lub „bezwarunkowej kapitulacji” spowodowały niepotrzebne przedłużenie konfliktu drugowojennego – w efekcie kraj z którego powodu, rozpoczęła się II wojna światowa nie dość że nie uniknął niemieckiej okupacji i zniszczeń wojennych, ale dostał się też pod sowiecką dominację na prawie 45 lat. Za bezpardonowe doprowadzenie do wywołania wojny w 1914 r. oraz prowadzenie wojny w latach 1940-1945 autor obarczył winą Churchilla. W swej książce Buchanan wykreował demona wojny, którego cieszyła wojenka już od czasu napisania „My Early Life”, opisującego walki w Sudanie z mahdystami.
Wszystko co najgorsze zostało napisane o Churchillu, skrzętnie wykorzystał Buchanan w swej książce, jako że jego publicystyka to kompilacja, której zebrane argumenty stały się oryginalną retoryką, podważającą aureolę nieomylności i opatrzności otaczającą polityka z nieodłącznym cygarem w ustach. Krytykę Churchilla zaczęło przypomnienie oportunizmu i zmian barw partyjnych oraz własnych przekonań. Później było łatwiej – rozpalenie wojennej histerii 1914 r., poniesienie klęski w 1915 r. desantu na Gallipoli, rozbrojenie Royal Navy postanowieniami traktatu waszyngtońskiego, nakazanie stosowania gazów bojowych przeciw Kurdom pół wieku przed Saddamem Husajnem, nawoływanie do zniszczenia bolszewizmu, przy staniu się po kilku latach najwierniejszym sojusznikiem stalinizmu. W zasadzie to Churchill rozpętał „Wielką Wojnę”, która stała się pyrrusowym zwycięstwem Albionu, mimo osiągnięcia przez imperium zenitu swego rozwoju po przejęciu niemieckich kolonii i wrogiej floty. Dwadzieścia lat później nawoływał za wojną przeciw Hitlerowi, który prywatnie był zafascynowany Imperium Brytyjskim i pragnął sojuszu z Londynem. Buchanan nie zapominał wspomnieć też o zachwytach Lloyda George’a nad Hitlerem, a Churchilla nad Mussolinim. To ten ostatni zgodził się na rozpętanie bezprzykładnej kampanii strategicznych nalotów Bomber Command wymierzanych często w niemiecką ludność cywilną. Przykłady Hamburga i Drezna z łatwością można zapisać na konto premiera War Cabinet. Bardziej egzotycznie zabrzmiała zgoda na zagłodzenie do czterech milionów ludności Bengalu Zachodniego czy odmowa na przysłanie w 1943 r. statków z żywnością (podobnie było z głodującymi Grekami).
Pierwsze wątpliwości polskiego czytelnika mogą spotkać podczas lektury rozdziału „Fatalny błąd”, gdzie Buchanan postawił tezę, że to brytyjskie gwarancje dla Polski doprowadziły do wybuchu wojny w 1939 r. Po pierwsze miały usztywnić stanowisko polskiego MSZ i pułkownika Becka (bardzo niepochlebnie opisywanego) w stanowisku dotyczącym przekazania III Rzeszy Wolnego Miasta Gdańska, zdominowanego przez Niemców. Nie zauważył już autor, że nie dość, że doszło prawie do konfliktu, wywołanego marcową mobilizacją WP, jak i późniejszym machaniem szabelką przez gen. Władysława Bortnowskiego na czele Korpusu Interwencyjnego. Poza negatywnymi opiniami na temat przedwojennej autorytarnej dyktatury, rozszarpującej Czechosłowację, z równą nienawiścią i obrzydzeniem co o Churchillu Buchanan wypowiadał się też o ministrze Becku: „Nikt nie kwestionował zdolności Józefa Becka. Swoim niezwykłym zdolnościom dyplomatycznym zawdzięczał nominację, w wieku 38 lat, na stanowisko ministra spraw zagranicznych Polski. Szanowany za swoją inteligencję i potężną wolę, był traktowany podejrzliwie - a nawet znienawidzony - za swoją dwulicowość, nieuczciwość i niemoralność w życiu prywatnym. W Rzymie, dokąd udał się na wydłużoną wizytę połączoną z wakacjami, [LUB OD TEGO FRGMT: „…] księżna Piemontu powiedziała o nim, że ma «taką twarz, jaką można spotkać we francuskiej gazecie piszącej o gwałcicielu małych dziewczynek»”.
Wrogiem mniejszego formatu pozostał dla Buchanana niekonsekwentny brytyjski premier Neville Chamberlain. Autor oskarżył go o zło i głupotę, które doprowadziły do śmierci milionów ludzi, zaś przeciwdziałanie polityków połączeniu 90% niemieckojęzycznego Gdańska z Niemcami, okazało się największym geopolitycznym błędem Brytyjczyków w XX wieku. O dziwo Buchanan nie wspomniał, że wystarczyło poinformować rząd RP o tajnym protokole paktu Hitler-Stalin, o którym Londyn wiedział już 25 sierpnia, a Waszyngton nawet dzień wcześniej. Tymczasem pomonachijskie zaangażowanie Wielkiej Brytanii rozszerzyło zakres lokalnego sporu dwóch sąsiadujących ze sobą państw, z których większe usiłowało przez pięć lat nakłonić mniejsze do sojuszu. Ten fragment przeszłości Buchanan przegapił – zresztą podobnie jak błąd Hitlera, który popełnił drugi raz ze Słowianami z Południa, gdy przez trzy lata namawiał Serbów na alians. Przynajmniej dobrze, że autor nie oskarżył serbskiej „Crnej ruki” o sarajewskie zaangażowanie w mord na arcyksięciu Ferdynandzie. Ci, przeklęci Słowianie.
Bardziej kontrowersyjnie zabrzmiały już nie rewizje, a raczej rewizjonistyczne byty alternatywne, które powołał Buchanan na kartach „Churchilla, Hitlera i niepotrzebnej wojny”. Autor dezaprobował wybór dalszej wojny z Niemcami przez następcę Chamberlaina – czy nie wystąpienie u boku Hitlera przeciwko Stalinowi, co szybciej zakończyłoby II wojnę światową, a 100 milionów Europejczyków nie trafiłoby za „żelazną kurtynę”. Podobnie jak z teoriami Piotra Zychowicza, Rolfa-Dietera Müllera fantasmagorie o sojuszu II RP z III Rzeszą miałaby stać według Buchanana lekarstwem na całe zło światowego konfliktu. Dogadanie się Polaków z Niemcami i wspólna z Brytyjczykami krucjata na Moskwę, zapobiegłoby „Endlösung der Judenfrage” (ostatecznemu rozwiązaniu kwestii żydowskiej) i komunistycznym zbrodniom, a Żydów zapewne przesiedliliby brytyjscy, niemieccy i polscy specjaliści na Syberię.
Autorowi zdarzyły się niefortunne wypowiedzi w rodzaju „Rosji, której linie kolejowe zaczęły sięgać Polski”, gdy to od Kongresówki i Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej (drugiej po carskosielskiej), rozpoczęło się łączenie krańców Cesarstwa Rosyjskiego. W innym miejscu padło stwierdzenie „Od stuleci niemiecki Danzig” – faktycznie zamieszkiwany przez ludność niemieckojęzyczną, choć Prusy rządziły nim jedynie 150 lat. Podobnie zdanie, że Gdańsk „przed Wersalem nigdy nie należał do Polski” – zostało pozostawione bez żadnej uwagi redakcyjnej. Za swoim ulubionym Niallem Fergusonem autor utrzymuje, że sanacja była „tak samo niedemokratyczna i antysemicka jak reżim niemiecki” – a jednak w Polsce nie obowiązywały ustawy norymberskie.
Ludności niemieckiej mieszkało w II RP do 750.000 osób w 1939 r., a nie milion urastający kilka stron później do 1,5 mln Niemców, jak podał Buchanan, a ponadto ta mniejszość nigdzie nie osiągała 10-procentowego progu w województwach zachodnich. Zupełnie inne rzędy wielkości odniosły się do powierzchni Węgier przed i po I wojnie światowej: odpowiednio 282.000 i 90.500 km2, gdy chwilę obok na tej samej stronie pojawiły poprawne liczby – 325.400 i 93.000 km2. Przy postanowieniach brzeskich autor zapomniał o przejęciu ukraińskiego spichlerza przez Niemcy. Autor napisał też, że „Czesi i Polacy gotowi byli uderzyć od wschodu [na Niemcy]”, gdy w rzeczywistości konflikt graniczny o Cieszyn uniemożliwiał współdziałanie sąsiadującym ze sobą państwom zarówno w 1919, jak i w 1938 r. Niepokoi w książce nadużywanie popularnych neologizmów w rodzaju „hitlerowski” lub „nazistowski”, które wypaczają sens narodowo socjalistycznej ideologii NSDAP. Podobnie zbyt często pojawiały się w książce określenia „Rosja” i „Anglia”, podczas, gdy wyraźnie chodziło o „Związek Sowiecki” oraz „Wielką Brytanię”. Doszło też do przetłumaczenie okrętu liniowego „King George V” – co nie jest praktykowane w przypadku nazw własnych, zaś „U-Booty” były zapisywane z małej litery. Nie było czegoś takiego jak „lekkie bataliony” tylko bataliony piechoty przynajmniej w przypadku remilitaryzacji Nadrenii. W polskim tłumaczeniu warte uzupełnienia było mało czytelne określenie odnoszące się ojców założycieli [państwowości amerykańskiej - USA]. Nieprecyzyjnym tłumaczeniem jest kwestia „poddania się Polski”, co wyraźnie odnosiło się do kapitulacji SGO Narew gen. Franciszka Kleeberga, a nie łączyło się z poddaniem Warszawy, jak wyjaśniła tłumaczka. Niefortunnie zostały określone w książce „nurkowce” i „bombowce torpedowe” zamiast poprawnych określeń bombowce nurkujące [Douglas SBD Dauntless] i samoloty bombowo-torpedowe [Douglas TBD Devastator] w odniesieniu do bitwy o Midway. Zaś admirał John Arbuthnot Fisher zaś dosłużył się stopnia Admiral of the Fleet (wyższego od zwykłego admirała) i funkcji pierwszego lorda morskim (First Sea Lord).
Książkę Buchanana można polecać jedynie wytrawnym znawcom problematyki historii pierwszej połowy XX wieku, którzy są w stanie wychwycić skomplikowane zagęszczenie kreatywnej dedukcji autora z kategorii political fiction. Zauważone przez tłumaczkę „buchananowskie” uzupełnienia oryginalnych cytatów to niebezpieczna tendencja, choć też mógł się zdarzyć skrót w polskim tłumaczeniu. Z drugiej strony styl autora urozmaicają celne dykteryjki lub anegdoty, jak ta gdy Wilson powiedział do Lloyd George’a: „Panie premierze przyprawia mnie pan o mdłości”. Więcej ciekawostek o świecie dyplomacji i polityki czytelnik znajdzie na stronach książki „Hitler, Churchill i niepotrzebna wojna”.
Hubert Kuberski
dodano: 2013-08-23