Kobiety w kokpicie. Zapomniane bohaterki drugiej wojny światowej
Giles Whittell
Wydawnictwo: Wiatr od Morza
W oryginale ta książka nosi tytuł „Spitfire Women of World War II”. Jest to gra słów trudna do oddania w innym języku. Angielski rzeczownik pospolity „spitfire” polskie słowniki zwykle tłumaczą jako „złośnik”, ale dla Anglika „spitfire” jest wyłącznie rodzaju żeńskiego: „złośnica” albo, jak kto woli, „kobieta z temperamentem”. Na pierwszy rzut oka anglosaski czytelnik mógł więc pomyśleć, że to książka o niewiastach, które podczas II wojny światowej bez skrępowania dawały upust swoim emocjom i pragnieniom…
Opis:
I w gruncie rzeczy tak właśnie było! W polskim wydaniu tytuł nie zawiera już żadnej gry słów. Książka opisuje przedstawicielki płci pięknej, które podczas największej z dotychczasowych wojen zasiadły za sterami samolotów. A konkretnie panie (ściśle rzecz biorąc, w większości panny) wielu narodowości, które w szeregach brytyjskiej paramilitarnej organizacji ATA zajmowały się przeprowadzaniem samolotów pomiędzy fabrykami i zakładami remontowymi a jednostkami wojskowymi.
Giles Whittell przedstawia realia ich służby i życia codziennego. Co godne podkreślenia, nie koncentruje się na Brytyjkach, tylko opisuje całe kosmopolityczne spektrum tych „Spitfire women”. Dla polskiego czytelnika istotne jest, że nie zabrakło wśród nich Polek, co brytyjski autor skrzętnie odnotował, opisując co ciekawsze ich przygody.
Polskie wydania lotniczych książek nie mają szczęścia do fachowych przekładów, więc warto podkreślić, że pod tym względem „Kobiety w kokpicie” odróżniają się bardzo korzystnie od średniej krajowej. Mankamentem polskiej edycji książki jest natomiast ilustracja na okładce. Owszem, przedstawia ona czwórkę atrakcyjnych dziewczyn w pełnym lotniczym rynsztunku, tyle, że nie są to przedstawicielki ATA!
W naszych czasach bodaj nikogo już nie dziwi, że kobiety są pilotami, zarówno cywilnymi, jak wojskowymi. Warto więc poczytać jak to było te trzy ćwierci wieku temu, kiedy sama myśl o smukłym dziewczęciu za sterami wojskowego samolotu nawet Anglikom nie pozwalała zachować ich stereotypowej flegmy, wywołując zdumienie, oburzenie, albo niedowierzanie. I to tak gruntownie, że np. Jackie Sorour (atrakcyjna młoda osoba rodem z Afryki Południowej) rozważała dość drastyczne działania, byle móc spełnić marzenie o lataniu. A jak drastyczne, to już przeczytajcie sami!
Wojtek Matusiak
dodano: 2014-04-11