Lady
Luc Besson
dystrybucja: Monolith Video
Superprodukcja Lady została wyreżyserowana przez Luca Bessona, który w ten sposób powrócił po długiej nieobecności do kina – ostatnio zrealizował jako twórca słabszą Joannę d’Arc czy cudownie bessonowską Angel-A (nie licząc familijnej trylogii o Arturze). Dramat polityczny oparty na biografii Aung San Suu Kyi nakręcił w Tajlandii, bo w kraju bohaterki nie mógł. Osoba liderki opozycji birmańskiej niejako automatycznie zachęcała scenarzystów do pracy i dobrze, że los ludów zamieszkujących Mjanma, których ucieleśnieniem była Suu Kyi zainteresował Bessona (podobno płaczącego podczas pierwszej lektury scenariusza).
Opis:
Francuskiemu reżyserowi udało się uzyskać odpowiedni efekt dramaturgiczny, dzięki emocjonalnej i ujmującej interpretacji Michelle Yeoh. Reżyser pokazał ją prawie, że w hagiograficznym ujęciu – które nieumiejętnie dawkowane mogłoby prowadzić do niezamierzonego przejaskrawienia postaci. Kobieta przez duże K, działaczka polityczna, sprzeciwiająca się juncie wojskowej, rządzącej krajem od pół wieku, stała się niebezpiecznym symbolem wolności. Najtrudniej przyszło reżyserowi zrealizować część poświęcona mężczyznom. Z filmowych scen nie dowiemy się za wiele o ojcu bohaterki, który kryształową postacią nie był. Tak został pokazany dla utrzymaniu odpowiedniego czaru – tu twórca zapomniał dodać o jego kolaboracji z panazjatycko zorientowanymi Japończykami w czasie II wojny światowej i walce przeciw Brytyjczykom.
Film koncentruje się na losach córki Aung Sana, która korzystając z doświadczeń Gandhiego i nauk buddyzmu, wywalczyła najpierw pokojową Nagrodę Nobla, a potem wolność kraju. Wcześniej jej życie nie było usłane różami, wręcz przeciwnie traumatycznymi przełomami. Ojca zamordował jego konkurent polityczny U Saw, po tym, jak Aung San wynegocjował bez tamtego porozumienie z premierem Attleem, określające harmonogram odzyskania niepodległości przez ówczesną Burmę. Dorastająca córka nie mieszała się w politykę, specjalizując się w filozofii na studiach w Oksfordzie – stamtąd pochodził jej mąż, dr Michael Aris, poznany podczas projektu dla ONZ.
Gdy Aung San wróciła do ojczyzny, zaobserwowała tragedię ciemiężonych rodaków i rozpoczęła zmagania o demokrację metodami biernego oporu. To wszystko włącznie z ćwierćwieczem odcięcia od bliskich i uwięzienia w areszcie domowym relacjonuje sumienne Besson. Wyraźnie widać przeżycia kobiety wyrzekającej się opuszczenia kraju dla wspomagania umierającego na raka męża czy wychowania dwóch dorastających synów, pozbawionych tym samym matki. Wyobraźnia reżysera konfrontuje obrazy wieców opozycyjnych z krwawym terrorem dyktatury soldateski wojskowej – co pozwoliło na czytelne określanie po czyjej stronie należy się racja, a komu potępienie. Emocje reżysera i tytułowej roli Lady oddziałują bardziej na serce niż rozum – obdarzone przekleństwem przemawiania w słusznej sprawie. Tak jak postać jej ojca, pozbawiona wszystkich półcieni, transformowała w pozytywnego protagonistę, zniszczonego przez negatywnych antagonistów, rozmieszczonych zgodnie z dramaturgią drabinki scenariuszowej na fabularnej szachownicy.
Tytułowa Lady to figura pomnikowa bez rys, epatująca spokojem i dostojeństwem. Rola jej przeciwnika generała Than Shwe przywódcy birmańskiego reżimu, sprowadza się do brutalności, zabobonów i jeszcze raz brutalności. Oczywiście w pamięci pozostanie postać męża opozycjonistki, zagrana przez znakomitego Davida Thewlisa, dwojącego się, a nawet trojącego, aby wychować synów i wspierać zaangażowaną małżonkę.
Swoisty epilog do filmu Lady dopisało życie, które doprowadziło do przemian w Mjanma – od jedenastu miesięcy Aung San Suu Kyi zasiada w birmańskim parlamencie z ramienia Ligi na rzecz Demokracji (NLD), mając realny wpływ na politykę państwa.
Hubert Kuberski
dodano: 2012-10-21