Żelary
Ondrej Trojan
Dystrybutor: Art House
Czeski wysiłek wojenny był całkiem pokaźny. Z jednej po stronie aliantów walczyły oddziały w Afryce, Normandii i Związku Sowieckim, a z drugiej większość robotników należała do związków zawodowych w Protektoracie Czech i Moraw, które gwarantowały terminową dostawę sprzętu wojskowego dla Wehrmachtu i Waffen SS. Poza walką w Bitwie o Anglię, Tobrukiem, oblężeniem Dunkierki i zamachem na Heydricha Czesi nie mogą pochwalić żadnymi spektakularnymi wydarzeniami w okresie 1939-1945. Kino czeskie (a wcześniej czechosłowackie) dość wiernie oddało czeską rzeczywistość okupacyjną. Z ostatnich pokazywanych filmów pamiętamy oscarowe Pociągi pod specjalnym nadzorem, czy Sklep przy głównej ulicy oraz nowsze Musimy sobie pomagać, Ciemnoniebieski świat czy Zabić Sekala. W stosunku do wspomnianych fabuł Żelary najbliższe są ostatniemu z filmów. Jednak Ondrej Trojan wybrał drogę magiczno-mistyczną w stosunku do realistycznych poczynań Vladimira Michalka. W miejsce pojedynku polskich gwiazd otrzymaliśmy opowieść o niełatwej miłości w czasie wojny.
Opis:
Tytułowe Żelary są głęboko ukrytą w górach, malutką i niepozorną mieściną. O jego wyjątkowości świadczy oddalenie od głównych traktów i specyficzna społeczność. Brak znaczenia strategicznego przyczynił się do właściwego pozostania poza działaniami wojennymi. O wiele poważniejszym niebezpieczeństwem dla lokalnej społeczności okazuje się Eliszka - młoda Żydówka, która trafia do wsi za sprawą fikcyjnego ślubu. Jej wybraniec Joza to stary kawaler, dlatego też jego decyzja przyjęta zostaje przez miejscowych nieufnie. W Żelarach dziewczyna dostaje nowe imię i nazwisko, a wioska staje się dla niej nie tylko bezpiecznym schronieniem, ale też źródłem nieoczekiwanej miłości. Pierwszoplanowa rola kobieca Aňy Geislerovej zasługuje na pełen aplauz za sposób wyrażenia metamorfozy bohaterki i jej dojrzewania do uczucia. Aktorka potrafiła wyraziście skonfrontować w swej roli postać wielkomiejskiej damy z pokorną gospodynią wiejską.
Jej oczami oglądamy spokojne życie na wsi, pełne wydarzeń nieistotnych dla miastowych, które wypełniają całą egzystencję na prowincji. Za sprawą doskonałego castingu czesko-słowacko-węgierskiego powstała zadziwiająca i charakterystyczna galeria postaci, które zamieszkują wioskę. Wśród nich wyróżniają się ksiądz, stojący przed licznymi wyborami, co jest złe, a co gorsze. Ważną rolę odgrywa nadzwyczaj elokwentna pięcioletnia dziewczynka z nieodłączną kozą, stojąca w opozycji do ówczesnych wzorów. Jej adwersarzem jest dyrektor szkoły, któremu się wydaje, że dyscyplina jest jedynym sposobem edukacji. Pojawia się postać pijaka dręczącego siebie i rodzinę. Zhierarchizowana społeczności Żelarów błyskawicznie ocenia zagrożenie, jakim okazuje się dla nich Eliszka (występująca jako Hana) spoza miejscowego kręgu. Co ciekawe ten różni się nawet od mieszkańców pobliskiego miasteczka, które brutalnie wyśmiewa i traktuje Żelarowców.
Miłość koncentrująca uwagę w tym niecodziennym filmie wojennym to wyraz oryginalnego potraktowania kontekstu nieodległej wojny i niemieckich opresji. W miejsce zagrożenia objawia nieskomplikowana rzeczywistość górskich ustroniów. Piękne zdjęcia Żelarów odzwierciedlają wyjątkowość górskich plenerów, które mimo ingerencji filmowców nadal poruszają swą estetyką. Ze spokojnymi ujęciami koresponduje leniwe tempo filmu, którego kadry dodatkowo wypełniają charakterystyczne postaci. Artystyczny wymiar naturalnie dopełniają urzekające kompozycje Petra Ostrouchova. Jego motyw przewodni posiada ogromny potencjał emocjonalny, co jeszcze mocniej akcentuje stronę uczuć na tle ledwie dostrzegalnej wojny.
Dopiero na koniec społeczność Żelar zostaje doświadczona przez wojnę za sprawą pijanych sołdatów Armii Czerwonej, Paradoksalnie wyzwoliciele przynieśli więcej smutku niż czasy okupacji. Nostalgiczne epizody powojenne przyczyniają się do swoistego niepokoju, wywołanego irracjonalną tęsknotą za malowniczością Żelar.
Żelary – historię niezwykłego związku dwojga ludzi i dwóch skrajnie różnych światów - warto obejrzeć, aby po raz kolejny pozazdrościć Czechom filmu, jaki powinien powstać w Polsce, ale jakoś nie może.
Hubert Kuberski
dodano: 2008-09-29