Żyła sobie baba
Andriej Smirnow
Dystrybucja: 35 mm
Reżyserem oszałamiającej fabuły Żyła sobie baba jest twórca pamiętnego Dworca Białoruskiego, który to film również wzruszał pieśnią Bułata Okudżawy Zdzies’ pticy nie pojut. Po ponad ćwierćwieczu twórczej ciszy, a zarazem aktorskich popisów Andriej Smirnow wyszlifował do doskonałości scenariusz swego nowego filmu, który poświęcił najbardziej umęczonej części społeczeństwa Rosji. Epickie dzieło zostało oparte na stylistycznych elementach dzieł Iwana Bunina i Antona Czechowa, którzy wcale nie idealizowali słowiańskiej duszy wsi rosyjskiej.
Opis:
Nieprzypadkowo reżyser wybrał region Tambowa za lokalizację dla fabuły Żyła sobie baba. Gubernia tambowska położona 400 km na płd-wsch. od Moskwy była uznawana za ucieleśnienie niezwykłego bogactwa chłopstwa przed bolszewickim przewrotem w 1917 r. To stamtąd pochodził metr sześcienny czarnoziemu, przesłany do Biura Miar i Wag w podparyskim Sevres, stając się wzorcem najżyźniejszej gleby na Ziemi.
Po dokładnym przejechaniu całego regionu, poznaniu losów dorewolucyjnych i przewertowaniu dokumentów Armii Czerwonej oraz WCzK-a Smirnow zdecydował się na pokazanie transformacji losu chłopów – z wolnych ludzi (od dwóch pokoleń) do zniewolenia w okresie komunizmu wojennego. Reformy stołypinowskie pozwalały prostym ludziom myśleć z nadzieją o przyszłości, ale wkrótce przyszły nieszczęścia Wielkiej Wojny i tragedia rewolucji oraz wojny domowej. Ale Smirnow nie mitologizował czasów carskiej Rosji – pokazując brud, brutalność, nieporządek i niesprawiedliwość.
Główną bohaterką, z której perspektywy wszystko obserwujemy, jest Warwara. Ta wiejska dziewczyna z ubogiej rodziny wychodzi w 1909 r. za syna bogatego chłopa. Już tylko skonfrontowanie stanu posiadania obojga nowożeńców prowadzi do nieszczęścia. Członkowie nowej rodziny gnębią i poniżają biedniejszą Warwarę, a lubieżny teść usiłuje ją nawet zgwałcić. Przedwojenne preludium to wstęp do dalszych traum zaradnej bohaterki. Mobilizacja wojenna zabiera jej niekochanego męża, a Warwara poszukuje zwyczajnego uśmiechu losu. Kolejny jej mężczyzna to inwalida wojenny, ale i tego odbiera jej ponownie los – rozstrzeliwują go czerwonoarmijni pacyfikatorzy pod ścianą cerkwi wraz z innymi zakładnikami, gdy wieś odmawia wyjawienia miejsca ukrycia powstańców. Kobieca perspektywa jest rzadko stosowaną formą wizualnej ekspresji w epickich fabułach poświęconych zmaskulinizowanemu światu wiejskiemu.
Warwara nie pojmuje, dlaczego bolszewicy konfiskują jej rodzinie całą żywność. Zagadką dla niej jest przyczyna dla której czerwonoarmiści rozstrzeliwują cekaemami chłopów, broniących świętej ikony. Po I wojnie światowej gubernia tambowska doświadczyła strasznych czasów rewolucji i wojny domowej w Rosji. O dziwo produkcję Żyła sobie baba wsparły państwowe fundusze oraz politycy i biznesmeni - od Liubow Sliskiej, Władysława Surkowa przez Romana Abramowicza po Wiktora Wekselberga i Alfreda Kocha, co pozwoliło zrealizować film z rozmachem, przy zaangażowaniu ponad dwustu aktorów i setek statystów – co miało stanowiło zapowiedź kursu zapowiadanej destalinizację historii i życia Rosji.
Właśnie to finałowe sceny rewolucyjnych porządków zapadają głęboko w pamięci. Smirnow przypomniał o jednej z najkrwawszych kampanii Armii Czerwonej, która bezlitośnie spacyfikowała chłopskie powstanie tambowskie w 1921 r. (określana też jako Antonowszczyzna od nazwiska przywódców – braci Aleksandra i Dmitrija Antonowów) W ten sposób Żyła sobie baba zaatakowała jeden z mitów sowieckich, ukazując bolszewików jako bezwzględnych, pozbawionych empatii ludobójców. WKP(b) doprowadziła do biedy i głodu tamtejszych chłopów, którzy nawet za cara nie byli nędzarzami. Narzucenie wsi przez Lenina przymusowych konfiskat żywności – gubernia tambowska od 1918 r. musiała oddawać więcej ziarna niż zbierała – spowodowało, że wyjaśnienia mużyków nie interesowały partyjnych agitatorów.
Ludzka desperacja doprowadziła chłopów do powstańczego wystąpienia - dwie Zielone Armie, liczące 50.000 partyzantów skutecznie walczyły przez dwa lata z komunistami. Smirnow umiejętnie przedstawił zmienne koleje Tambowszczyzny. Sukcesy antybolszewickiego Związku Pracującego Chłopstwa reprezentowały oddziały z zielonymi szewronami i kokardami, zaś ich niepowodzenia wrogowie z czerwonymi pentagramami na czapkach, wycinający w pień niepokorne wioski.
Niewiadomą pozostaje zakończenie filmu Żyła sobie baba, gdyż reżyser oszczędził widzom o wiele okrutniejszym obrazów z czasów pacyfikacji Antonowszczyzny. Po zakończeniu walk z Polakami i Wranglem, Lenin wysłał wiosną 1921 r. stutysięczne siły pod wodzą komandarma Michaiła Tuchaczewskiego przeciw Zielonej Armii. Bolszewicy użyli piechoty, kawalerii artylerii, pociągów pancernych, lotnictwa oraz gazów bojowych. To tam powstały kolejne po Sołowkach obozy koncentracyjne dla 50.000 chłopów, podejrzanych o sprzyjanie partyzantce. Śmierć pochłonęła 1/5 deportowanych doń starców, kobiet i dzieci ze względu na głód i choroby (łącznie komuniści wymordowali 240.000 mieszkańców guberni tambowskiej). Szczególnie trucie własnego narodu iperytem i fosgenem wyglądałoby widowiskowo, przy ówczesnych rachitycznych środkach mordowania bliźniego. Można by przypuszczać, że od tak efektownego epizodu Smirnow mógłby zacząć sequel filmu pod tytułem Żył sobie dziad – ale to byłaby o wiele krwawsza opowieść, pokazująca rzeczywistą przemianę chłopa w zniewolonego dziada, dożywotnio przypisanego do kołchozu.
Hubert Kuberski
dodano: 2013-03-08