Sierpniowe niebo. 63 dni chwały
Ireneusz Dobrowolski
Międzypokoleniowy most
Fabuła Ireneusza Dobrowolskiego „Sierpniowe niebo. 63 dni chwały” opiera się szlachetnym i emocjonalnym przekazie, mającym spełniać też wymogi pedagogiczne dla młodych Warszawiaków. Film powstawał długo, dzięki czemu reżyser, będący doświadczonym dokumentalistą, mógł dopracować swój scenariusz łączący przeszłość z teraźniejszością nadwiślańskiej metropolii. Jego wcześniejszy dokument pozwalał napawać się narracją „Portrecisty", filmu o fotografie w Auschwitz (nad właśnie wydawaną książką, która stała się efektem wielogodzinnego wywiadu z jego bohaterem, redakcja „Mówią wieki” objęła patronat prasowy). Reżyser, będący synem powstańca warszawskiego, oddał swoisty hołd pokoleniu swojego protoplasty.
Opis:
„Sierpniowe niebo" efektownie połączyło archiwalne materiały kamerowe z fabularną narracją. Sceny odtwarzające horror wolskiej masakry ze współczesnymi zmaganiami o oddanie pamięci zostały znakomicie przemieszane – nie stwarzając przy tym problemów ze śledzeniem akcji. Niestety niewielki budżet filmu uniemożliwiał zrealizowanie epickich scen batalistycznych – choć groza obrony powstańczej barykady została utrzymana. Drugim wątkiem z przeszłości są tragiczne losy ludności Woli, która miała to nieszczęście znaleźć się na pierwszej linii ognia, gdy Reinefarth przeprowadzał masowy mord. Kadry operatora obrazu Romualda Lewandowskiego to głównie zbliżenia, ale widz skonfrontowany z niemieckimi archiwaliami, uświadamia sobie przewagę Korpsgruppe von dem Bach.
Nastrojowe dzieło Dobrowolskiego mogło skoncentrować się jak w soczewce na zaledwie kilku dniach młodych powstańców i mieszkańców Woli. Tych zagrali znakomici aktorzy, utożsamieni z wojennymi symbolami: Anna Nehrebecka wcieliła się w nauczycielkę tajnych kompletów, Anna Romantowska – była sąsiadką, pielęgnującą przydomową kapliczkę, Justyna Sieńczyłło – usiłowała ochronić swe dziecko, zaś (w ostatniej swej roli) Krzysztof Kolberger – stał się Żydem, ukrywającym się po „aryjskiej” stronie.
Historię z przeszłości uzupełniają współczesne losy odbudowanego miasta, podobnie konfrontując zachowanie normalnie myślących ludzi z bezwzględnymi deweloperami, usiłującymi budować na i po trupach (poległej sanitariuszki). Aby trafić do młodego pokolenia w „Sierpniowym niebie” znalazło się też miejsce dla artystów street-artu, tworzących murale na ulicach Warszawy. Jak spray’owcy to i obowiązkowo musi być hip-hop. Jednak warstwa muzyczna nie ogranicza się do dynamicznego przekazu „powstańczej” piosenki HempGru, gdyż ważną role odgrywają o wiele cichsze kompozycje Drum Freaks z Milo Kurtisem.
W blisko półtoragodzinnej fabule udało się zaprezentować wydarzenia sprzed 70 lat, nie zapominając o teraźniejszości doświadczonego miasta. Formuła „Sierpniowego nieba. 63 dni chwały” znakomicie wpisuje się w nowoczesny styl narracji o Powstaniu Warszawskiego, odnajdując formę świeżego przekazu edukacji patriotycznej.
Hubert Kuberski
dodano: 2013-09-10