Pompeje
Paul W. S. Anderson
Miłość w tle Wezuwiusza
Ostatnie dni samnicko-oskijskiego miasta i świetności Campania felix przywołał Paul W. S. Anderson w „Pompejach“. Wysokobudżetowa produkcja hollywoodzka skoncentrowała się na losie dwojga osób z przeciwstawnych warstw społecznych: oto barbarzyńca celtycki styka się z córką rzymskiego duumwira. Ten zabieg scenariuszowy pozwolił zaakcentować kwestię magnetyzmu przyciągającego tych oboje ku sobie, gdy barierą dla nich nie były mowa oskijska i kumbryjska czy łacina, bo wszyscy rozmawiają po amerykańsku.
Opis:
Znudzona rzymskimi zalotnikami Cassia zakochuje się w Milo, bo takie są wymagania narracji, a że wszystkiego nie powinno się zdradzać czytelnikom, można tylko zapewnić o znakomitym rozwiązaniu fabularnego finału „Pompejów” Andersona. Oczywiście reżyser nie zapomniał o interesującym drugim planie, gdzie protagonistami są rodzice Cassii: ojciec to duumwir Severus, a matka – szlachetna Aurelia. Ich antagonistą został, goszczący w Pompejach, sardoniczny i bezwzględny senator Corvus. I tu znakomicie została rozegrana próba zlobbowania cesarskiego wysłannika w celu rozpoczęcia inwestycji w Pompejach, zgodnie z panującą ówcześnie zasadą „pecunia non olet”. W zamierzeniu mających przejąć rzymskich wycieczkowiczów z pobliskich modnych uzdrowisk w Baje i Stabiach. Ówczesne plany miało przypieczętować wydanie senatorowi pięknej córki za mąż. A był to czas po latach prosperity rządów cesarza Wespazjana, świeżo przekazanych synowi Tytusowi Flawiuszowi. To wówczas Żydzi zostali pokonani przez Tytusa, podobnie jak Celtowie z Kaledonii (stąd Milo) po zwycięskiej inwazji Juliusza Agrykoli. Dwa lata po wybuchu Wezuwiusza całe władzę w cesarstwie przejął na 15 lat Domicjan rozszerzając germańskie Agri Decumates w ramach Imperium Romanum. Dla męskiej publiczności zostały przewidziane sekwencje gladiatorskie, które zachowując prowincjonalny charakter Pompejów (bez egzotycznych zwierząt) – zostały utrzymane na wysokim poziomie dramatyzmu oraz obroniły się naturalizmem fechtunku i cięć broni białej. Okrutność rzymskiej cywilizacji ukazał w całej okazałości pompejański amfiteatr, gdzie rozgrywały się gladiatorskie pojedynki ku uciesze „kolonistów” i rdzennych Samnitów. Tymczasem żeńskiej części reżyser zagwarantował wiele scen romantycznych, eksponujących emocje z pozoru trudno spełniającego się uczucia w starożytnych Pompejach.
Twórcom udało się odtworzyć realia regularnie rozplanowanego miasta italskiego, podzielonego na insule i położonego w malowniczej zatoce z urzekającymi widokami przyrody sprzed wybuchu Wezuwiusza. Setki godzin pracy stacji graficznych, wykorzystujących software’y do animacji 3D pozwoliły powołać do życia zatłoczone ulice i życie zwyczajnych obywateli Pompejów, szarego proletariatu, pomijanego w pracach starożytnych dziejopisarzy. Widzimy na straganach zboże, oliwki, inne śródziemnomorskie specjały obok egzotycznych produktów. Wyeksponowana została rezydencja duumwira, skonfrontowana z lochami koszar gladiatorskich. Dla pełnej perspektywy zabrakło skromniejszych domów zamieszkiwanych właśnie przez proletariat – ale dzięki temu widz wyraźniej mógł skoncentrować się na kontraście pomiędzy życiem wolnych obywateli Pompejów i niewolników z najdalszych zakątków Imperium Romanum.
Na koniec należy wspomnieć o materiale skalnym Wezuwiusza i samej erupcji wulkanu. Spustoszenie przynoszone przez bomby wulkaniczne, głazy, kamienie, lapille, pumeks, pył z popiołem oraz trujące wyziewy to obrazy o dużej żywiołowości i tragiczności. Najpierw widzimy na ekranie kolumnę pyłu z ogromnym pióropuszem, deszcz popiołu oraz fale wspomnianych już produktów Wezuwiusza. Przejmująco została pokazana zarówno fala tsunami jak i zabójcza druga faza erupcji chmury gorących gazów i pary wodnej. Lawina piroklastyczna poruszająca się z ekspresową szybkością i spopielająca podmuchem ofiary w ułamku sekundy, zabiła też mieszkańców Herkulanum i Stabiów – tam właśnie udusił się słynny pisarz i historyk rzymski Pliniusz Starszy.
W filmie, ukazującym Rzymian jako bezlitosnych imperialistów, gnębiących niewolników, niektórzy mogą się dopatrzyć braku term czy Wielkiego Teatru. Bo przecież w ówczesnych rzymskich Pompejach żyło się nie tylko samymi „igrzyskami i chlebem”. Jednak filmowa narracja wymagała od Andersona czytelnych skontrastowanych postaci. To dzięki temu kino amerykańskie stało się lingua franca współczesnego świata i ci którzy pragną osiągnąć sukces frekwencyjny powinni patrzeć na światowe popularność i miliony dolarów zysku przynoszonego producentom przez filmy Hollywoodu, realizowane bez artystowskich dylematów.
Hubert Kuberski
dodano: 2014-02-22