Aż poleje się krew
Paul Thomas Anderson
Aż poleje się krew jest pierwszym filmem Paula Thomasa Andersona powstałym w oparciu o adaptowane dzieło literackie. Ten reżyser przyzwyczaił nas do własnych autorskich eksploracji, gdy tymczasem przerobił powieść Nafta, nieco zapomnianego lewicującego pisarza – Uptona Sinclaira. To kolejne arydzieło filmowe poświęcone branży teksańskich nafciarzy pod legendarnym Olbrzymie
Opis:
Anderson nie ukrywa swych fascynacji Skarbem Sierra Madre Johna Hustona, choć w filmie widać też elementy stylistyki zaprezentowanej w Olbrzymie i Obywatelu Kane. Jednak reżyserowi udało się uniknąć bombastyczności inscenizacji i mentorskiego tonu, dzięki wykorzystaniu tylko niektórych wątków, zaadaptowanego utworu literackiego. Film został pozbawiony socjalistycznego zaafektowania, koncentrując się na odtworzeniu wiarygodnego obrazu czasów naftowego szaleństwa z początku XX wieku.
Anderson stworzył przejmującą fabułę o ambicji, pazerności i paranoi, wplatając w nią elementy american dream. Zgodnie jest to z regułami protestanckiego bogacenia się i samodoskonalenia w doczesnym życiu. Dzięki postaci Daniela Plainview, błyskotliwie zinterpretowanej przez Daniela Day-Lewisa, film stał się studium charakteru, konfrontującego bohatera z przeciwnościami losu.
Niecodzienność tego prawie trzygodzinnego filmu zwiastuje 15-minutowy prolog pozbawiony dialogów, gdzie główny bohater jest zdeterminowany samotnym poszukiwaniem bogactwa. Ale później aktor zadziwia jeszcze bardziej, sposobem swojej nieporadnej, prostej retoryki. Ten bogacz, wywodzący się z nizin wypowiada się z wysiłkiem, co podkreśla mową ciała i gestami. Dzikie i prymitywne początki jego sukcesu nadają mu swoiste piętno, które nieznacznie kamufluje rozwój jego przedsiębiorstwa. Jednocześnie ten sukces nieuchronnie odgradza go od rzeczywistych problemów, gdyż na pierwszym miejscu jest pomnażanie zysków w nieustannej konkurencji z innymi nafciarzami (w tle słychać o firmie Rockefellera - Standard Oil). Nawet potomek zostaje zepchnięty na drugi plan, a nawet odizolowany po utracie przez niego słuchu.
Reżyser podkreśla swym filmem, że świat to miejsce nieprzyjazne, szczególnie, że warstwę fabularną zaludniają bohaterowie pełni gniewu i narastającej samotności. Na szczęście Anderson zrezygnował z ideologicznego zacietrzewienia Sinclaira, który krytykował wyzysk kapitalizmu. W to miejsce reżyser zaproponował nośny konflikt pomiędzy biznesem, a religijnym nawiedzeniem.
Hubert Kuberski
dodano: 2008-03-04